02.05
Kolejny dzień rajdu - Bratysława.
Dla integrujących się wcześniej z miejscową Polonią (w godzinach wieczorowo-nocnych) miał być dniem intelektualnych doznań związanych z poznawaniem historii Słowacji i jej stolicy. Czas przygotowań do spotkania ze Słowacją i stolicą został brutalnie zakłócony pobudką o godzinie 4:00 (to jest ta sama strefa czasowa co w Polsce) i wyjazdem do znajdującej się pod Bratysławą stacji telewizyjnej. Nasze polskie samochody oraz rajdowicze wzięli udział w TV Markiza w programie „Telerano”, który w tym dniu poświęcony był Polsce. Nasze auta stanowiły wspaniałe tło dla prowadzących program, a rajdowicze w studio stali się czynnymi jego uczestnikami. Sławek, Adam, Monika, Weronika, Krysia i Andrzej z dużym zaangażowaniem stanowili uzupełnienie scenografii studia, a Ania, Agnieszka, Stefan, Krzysztof i Radek czynnie uczestniczyli (ku zaskoczeniu znających ich osób) w przygotowywaniu na żywo potraw polskiej kuchni z miejscowych produktów. Szlagierem poranka w TV okazała się jednak spontanicznie powstała z rajdowiczów będących przed budynkiem stacji grupa taneczna, która przed kamerami w programie na żywo(!!!) wykonała taniec Papaya. Ten polonijno – rajdowy program, wg. oceny osób go oglądających był wspaniałą promocją Polski, oraz historii polskiej motoryzacji.„Gwiazdy” słowackiego telewizji wróciły w końcu do hotelu, by w godzinach wczesno przedpołudniowych z resztą uczestników rajdu udać się do centrum. Spragnieni duchowych doznań, żądni wiedzy historycznej, oraz kontaktu z kulturą słowacką, rajdowicze mimo burzy, oberwania chmury, zimna, dzielnie podążali za zaskoczonymi ich determinacją przewodnikami ulicami starego miasta, drogą do zamku Bratysławskiego, oraz innych miejsc, gdzie może, za kołnierz nie tylko woda się lała… Naładowani wiedzą historyczną oraz kontaktem z anomaliami pogodowymi, wszyscy udali się w rejs statkiem po Dunaju celem stwierdzenia, w jakim stopniu rzeka ta jest koloru modrego. W trakcie rejsu, oglądający piękną panoramę Bratysławy, rajdowicze nie doszli do konsensusu w zakresie kolorystyki tej rzeki i po zejściu na ląd dyskusje w tym temacie przeniesiono do lokalu, gdzie spotkano się z przedstawicielami polonii. Spotkanie to pozwoliło nam po raz kolejny przekazać podziękowania dla Pani Kasi Tulejko i Panu Tomkowi Madejowi oraz wszystkim zaangażowanym w przyjęcie nas w tym pięknym mieście. Kontakt ze Słowakami, zamieszkującą w Słowacji polonią, przekonał nas, że mamy tam wspaniałych sąsiadów, a Klub Polski jest prężną organizacją polonijną. Ten pełen wspaniałych doznań „dzień”, w końcu musiał się skończyć mając na uwadze wczesnoranny wyjazd do Polski. Aż żal opuszczać piękną Słowację z jej stolicą oraz jej mieszkańców a szczególnie naszych kochanych polonusów.
Sławek Jarząb
Piątek 03-05-2013
O ósmej rano pożegnaliśmy Bratysławę. Przed nami ponad trzysta kilometrów przez góry i dwie granice. W deszczu i mgle przemierzyliśmy słowackie, czeskie i polskie drogi. Dzień przebiegał bez większych trudności. Po drodze kilka drobnych awarii. Awaria wycieraczek, szybka wymiana gaźnika w syrence podczas postoju na stacji i wymiana koła w innej z syren. Najwięcej strachu napędziła nam awaria Warszawy M20. Groźnie wyglądająca awaria silnika okazała się na szczęście tylko odkręceniem się dwóch świec zapłonowych. Po ich dokręceniu auto na własnych kołach ruszyło dalej. Laweta na szczęście nie była potrzebna. W kolumnie kilkudziesięciu aut, mim CB radia i nawigacji nie udało się uniknąć pomyłek. Zdarzyło się, że jedna z ekip przejechała zjazd ale szybko dołączyła do reszty grupy na kolejnym postoju.
W Wiśle pod skocznią narciarska przywitał nas wieloletni przyjaciel z poprzednich rajdów - Janek Listwan. To między innymi cały czas aktywny, wielokrotny zjazdowy Mistrz Polski w slalomie gigancie. Janek z pasją opowiadał nam o skoczni, na której swoje sukcesy odnosił między innymi Adam Małysz. Wieczór na mecie kolejnego etapu rajdu poświęcony był pamięci naszego przyjaciela Henia Świętka. Razem z Jankiem Listwanem od lat startowali oni w Europejskich Rajdach Syren i Warszaw. Jednak niespodziewane odejście Henia spowodowało, że tym razem zabrakło nam wszystkim tej ulubionej załogi. Heniu jest obecny duchem w każdym naszym rajdzie. A jego najlepszy przyjaciel Janek, który dziś był z nami przez jeden wieczór w następnym rajdzie będzie czynnym jego uczestnikiem. Tym bardziej, że jest on dla nas guru, dla którego Syrena nie ma żadnych tajemnic.
Foty Aparatosa z 3 maja https://www.facebook.com/media/set/?set=a.489940907744775.1073741827.130602200345316&type=1